język włoski

„Włosi” Johna Hoopera subiektywnym okiem

Książka Hoopera o mieszkańcach Półwyspu Apenińskiego uważana przez wielu za kopalnię wiedzy. Swoisty „must read” dla miłośników Włoch.

Okładka zachęca czytelnika pytaniami dotyczących tego, „dlaczego Włosi mają kilkanaście określeń na wieszak, a ani jednego na kaca? Jak to możliwe, że ten sam naród stworzył największe dzieła sztuki i muzyki i zarazem mafię? Dlaczego wyborców Berlusconiego obchodzi to, jaką nosi bieliznę?”.

Włosi John Hooper okładka

Sama książka pisana jest w sposób przystępny i ciekawy. Zdania przeplatane są włoskimi słówkami i wyrażeniami, te natomiast wytłumaczone w przypisach. Przypisy są bogate i tworzą dużą bazę do poszerzania wiedzy na dany temat.
Autor płynnie przeskakuje pomiędzy faktami kulturowymi, wydarzeniami historycznymi i politycznymi z dużym akcentem na te ostatnie. W niektórych momentach lektury daje się odczuć brytyjski pryzmat analizy przeprowadzonej przez Hoopera, a nieodłączna jest jego dziennikarska dociekliwość w szukaniu poparcia swoich tez. Opisywane sytuacje i wyszukane uzasadnienia potwierdzone są przeprowadzanymi badaniami i ankietami- tak włoskimi jak i międzynarodowymi. Wtrącane są również osobiste doświadczenia autora, które ubarwiają opowieść nadając im koloru i ekspresyjności.

przypisy Włosi John Hooper

Autor porusza kwestie codziennego życia Włochów przez pryzmat przeszłych wydarzeń. Objaśnia i przedstawia zwyczaje i tradycje. Pisze o tym, że w Rzymie w czwartek tradycją są gnocchi, że fundamentem całego życia Włochów jest rodzina, a na codzień zwraca się bardzo dużą uwagę na wygląd zewnętrzny. Opisuje mafię, aspekty związane ze zjednoczeniem Włoch i podziałem na północ i południe, język i dialekty, czy szacunek dla papieża. Jest jednak kilka aspektów, z którymi do końca się nie zgadzam.

Hooper uważa, że Włosi nie tańczą i nie mają swoich tańców.
To jednak, co tak bardzo zadziwiło mnie podczas pobytu w Italii było to, że Włosi świetnie tańczą! W weekendy odbywają się le serate di ballo, czy le sagre podczas których tańczy się tańce grupowe. Znam mnóstwo osób będących stałymi bywalcami tego typu wydarzeń i tańczących na parkiecie do późnych godzin wieczornych. Większość uczestników potrafi tańczyć polkę, czy mazurka! Zrobiła na mnie wrażenie również kalabryjska tarantella spontanicznie tańczona na ulicach czy placach, jak na przykład tutaj.

Kolejną kwestią, która nie została do końca wytłumaczona, to aspekt ti amo i ti voglio bene. Według autora są to dwa sposoby na wyznanie miłości. Nie należy jednak tłumaczyć ti voglio bene na równi z ti amo. Pierwsze z nich ma zastosowanie w przypadku miłości przyjacielskiej czy do członka rodziny. W kontekście spotykającej się pary oznacza to tyle co „jesteś dla mnie ważny/a, ale jeszcze nie mogę powiedzieć, że cię kocham”. Włosi nie rzucają słówkami ti amo na lewo i prawo. Jest to prawdziwe „kocham cię” i odnosi się wyłącznie do miłości romantycznej.

Gnocchi książka Włosi John Hooper

Podobnie jest z fidanzati. Hooper tłumaczy to określenie jako „narzeczeni”. Według mnie Włosi stworzyli coś w stylu określenia „para na poważnie”. Spotykając się z kimś bez zobowiązań, mówimy o drugiej osobie jako il mio ragazzo albo la mia ragazza, oznacza to tyle co „mój chłopak/moja dziewczyna”. W przypadku bardziej stałego związku można powiedzieć o swoim partnerze il mio fidanzato lub la mia fidanzata, które według mnie można tłumaczyć jako „moja dziewczyna/mój chłopak na poważnie”. Dopiero il fidanzamento ufficiale (zaręczyny) przenoszą pary na wyższy poziom. Prawdą jest też to, że nie zawsze mają miejsce zaręczyny przed ślubem lub są bardzo symboliczne. Włosi są bardzo ostrożni w kwestii uczuć. Dla stadiów miłości i związków, które znamy my, dokładają swoje – pośrednie. 🙂

Ostatni aspekt którego do końca nie podzielam, to opinia autora, według której zmieniły się już schematy tradycyjnej niedzieli i nie polegają one na spędzaniu popołudnia przed telewizorem i oglądaniu meczy. Cóż, może nie przed telewizorem a bezpośrednio na stadionie lub grając ze znajomymi w calcetto. Niemniej jednak niedziela jest dniem piłki nożnej. Koniec kropka.

Czy polecam lekturę? Zdecydowanie tak! Wnosi bardzo dużo informacji i wiedzy, która również dla mnie okazała się nowa. Aspekty, które Wam przedstawiłam, wynoszę tylko i wyłącznie z własnych doświadczeń nagromadzonych żyjąc na północy Włoch. Ani ja, ani Hooper, ani nikt inny nie jest w stanie podsumować na kilku stronach tak różnorodnego narodu jakim są Włosi.

Martyna

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s