Choć Włochy i Polska uznawane są za najbardziej religijne kraje w Europie, a w Watykanie rezyduje sam papież, to oba narody są dość przesądne. Wystarczy zwrócić uwagę na obecność licznych zabobonów na (praktycznie) każdą okazję. Część z nich ma za zadanie chronić nas przed niebezpieczeństwem, a inne zapewnić szczęście i dobrobyt. Niektóre możecie już znać, ponieważ pokrywają się z tymi polskimi, ale mogą być między nimi drobne różnice. I tak jak w Polsce mamy „pechową” trzynastkę, w Italii jest liczbą szczęśliwą!
Dlatego zachęcam do zapoznania się z dokładnie trzynastoma włoskimi przesądami, dzięki którym będzie Wam łatwiej zrozumieć niektóre zachowania Włochów, lub samemu uniknąć faux pas w towarzystwie. 😉

Kapelusz na łóżku – mówi się, że przynosi nieszczęście lub zwiastuje śmierć. A to dlatego, że kojarzy się z księdzem który przychodząc do chorego z ostatnim namaszczeniem, odkładał kapelusz na łóżko.
Rozsypana sól – gdy wysypiemy choć trochę na stół, należy od razu zebrać to co się rozsypało i przerzucić przez ramię – najlepiej lewe 😉 Wtedy może choć trochę szczęścia zostanie z nami.
A dlaczego sól ma aż tak wielką moc? Od najdawniejszych czasów wykorzystywało się ją w kuchni, a gdzieniegdzie trzeba było nawet płacić podatek od jej wydobywania. Uznawana jest więc za coś bardzo drogocennego, a jej rozsypanie tj. marnotrawienie, może sprowadzić na nas pecha, biedę itp.
Rozlana oliwa – podobnie rzecz się ma z oliwą, która jest nieodłącznym składnikiem w kuchni włoskiej i „elementem włoskiej tożsamości”. Ma też wiele ciekawych właściwości – jest bogata w tłuszcze, wpływa pozytywnie na naszą wagę, zmniejsza ryzyko zachorowania na różne choroby, pomaga w pielęgnacji włosów i naprawdę WIELE innych! Dlatego wylanie jej traktowane jest jako zapowiedź nadchodzącego nieszczęścia.
Patrzenie w oczy podczas toastu – wznosząc go ZAWSZE należy patrzeć w oczy partnerowi bądź partnerce. W przeciwnym razie znowu możemy ściągnąć na siebie tarapaty.
Otwieranie parasola w domu – to kolejny przepis na niepowodzenie. Wyjątku nie stanowi też pozostawienie go otwartego by ociekł z wody i się osuszył. Kiedyś wierzono, że otworzenie go w pomieszczeniu mogłoby rozgniewać boga słońca, który nas ukarze.
Czerwony rożek – tzw. cornetto rosso, to najbardziej znany włoski amulet. Podobno wręczony jako prezent przynosi szczęście. Szczególną popularnością cieszy się zwłaszcza w południowych Włoszech.
Piątek 17-stego – Podobnie jak u nas w piątek trzynastego, tego dnia lepiej nie wychodzić z domu ani nie planować żadnych wyjazdów. Wierzy się, że nieszczęście czyha na każdym kroku i może nam przydarzyć się coś niedobrego. Oczywiście należy patrzeć na to z przymrużeniem oka i nie dać się zwariować 😉
Życzenie rybakom udanego połowu – (wł. buona caccia), może przynieść odwrotny skutek od zamierzonego.
Winogrono – z tym owocem wiąże się ciekawa sylwestrowa tradycja. Nakazuje zjedzenie dwunastu winogron, które symbolizują każdy miesiąc w nadchodzącym nowym roku. Zwracajcie jednak uwagę na smak! Jeśli np. trzecie z kolei okaże się gorzkie, to marzec może być niezbyt pomyślny.
Podarowanie pustego portfela – podobnie jak w Polsce wkłada się do nowego portfela grosik na szczęście, tak we Włoszech wierzą, że podarowanie pustego portfela równa się temu, że pozostanie pusty do końca tj. nie będzie w nim pieniędzy.
Pukanie w żelazo – uznawane jest jako gest mający zapobiec nieszczęściu. Z jakiego powodu Włosi to robią? Żelazo kojarzy im się z mieczem, który dosłownie chronił przed niebezpieczeństwem, tego kto go używał.
Polskim odpowiednikiem tego przesądu jest odpukanie w niemalowane drewno.
Czerwona bielizna w noc sylwestrową – jest to jeden ze sposobów na zapewnienie sobie szczęścia w miłości w nadchodzącym Nowym Roku.
Miotła – słyszeliście kiedyś o przesądzie, który nakazywałby pannom unikać mioteł? A jednak! Podobno, gdy ktoś zamiata podłogę należy podnieść z niej nogi, bo jeśli miotła dotknie stóp niezamężnej kobiety, ta nigdy nie znajdzie męża…
Ola