Wbrew temu, jak zatytułowałam wpis – nie istnieje najlepszy miesiąc na wybranie się na urlop do Italii.
Wszystko zależy od Twoich oczekiwań i celu wyjazdu, dlatego dzisiejszy wpis podzielę niejako na trzy części.
Plażowe szaleństwa
Sezon na prawdziwe plażowanie we Włoszech to czerwiec – wrzesień, z czego środkowe dwa miesiące to tak zwana „alta stagione”, czyli pełen sezon.
Druga połowa sierpnia to tzw. „altissima stagione”, czyli najwyższy sezon zaczynający się od 15-tego, czyli Ferragosto. Od połowy sierpnia do jego końca włoskie uliczki i miasta pustoszeją, zamykane są biura, a kto może – jedzie nad morze. Plaże są oblegane do granic możliwości, temperatury są najwyższe w skali całego roku, a wraz z nimi windują ceny noclegów i lotów.
Lubisz wylegiwać się na plaży, choć wolisz uniknąć tłumów? Dobrym pomysłem będzie wybranie czerwca lub września. Temperatury są idealne, by leżeć na plaży, a przy okazji nie skwierczeć jak skwarki. Ceny niższe, tłumy rzadsze. To też dobra pora na zwiedzanie.
Słoneczne, przyjemne dni
Może lubisz jeździć do Włoch, by dobrze zjeść, zwiedzić kilka muzeów i podelektować się kawą we włoskich barach? Pomyśl o wyjeździe w kwietniu lub w maju. Temperatury wahają się wtedy w granicach 25 stopni, jest przyjemnie i słonecznie.
Wybranie października i listopada jest ryzykowne, ponieważ jest szansa, że trafisz na deszczowe dni.
Zimowe szaleństwa
Jeździsz na nartach i nie wyobrażasz sobie zimy bez wyprawy w góry? Włoska północ ma Ci sporo do zaoferowania, a w Alpach oczywiście śnieg leży przez okres całej zimy.
Włoskie miasta w okresie zimowym również mają swój urok. W grudniu można oglądać szopki i przygotowywania do Bożego Narodzenia. Dni w styczniu i lutym są dłuższe i jaśniejsze niż te w Polsce, w ciągu dnia nie trudno o temperaturę rzędu 15 stopni. Uwaga: włoskie mieszkania są słabo ogrzewane. Włosi wychodzą z założenia, że nie powinno być dużej różnicy pomiędzy temperaturą w domu i na zewnątrz. Nie mogą się nadziwić, że w Polsce zimą możemy chodzić po mieszkaniach w krótkim rękawku. Dla nich jest to okres gorących zup, herbat, grubych swetrów i koców, by utrzymać temperaturę ciała – oczywiście będąc w mieszkaniu! Nie jest niczym niezwykłym temperatura rzędu 19 stopni, podczas gdy w Polsce przy takich warunkach odwoływane są zajęcia w szkołach i na uniwersytetach.
Masz inne doświadczenia? Podziel się nimi! 🙂
Martyna